"Anna i pocałunek w Paryżu" Stephanie Perkins
Każda siedemnastolatka byłaby wniebowzięta, gdyby ojciec postanowił wysłać ją na rok do Paryża. Ale Anna jest szczęśliwa w Atlancie - ma fajne liceum, najlepszą przyjaciółkę i chłopaka... no prawie. Więc nie skacze do góry z zachwytu.
Paryż wcale jej się nie podoba - dopóki w nowej szkole nie pozna Etienne'a. Etienne jest superparyski, megaprzystojny i ma wszystko - niestety, z dziewczyną włącznie. Ale przecież w Paryżu każde marzenie może się spełnić...
. . .
Bogaty i sławny pisarz wysyła swoją siedemnastoletnią córkę samą do Paryża, by tam ukończyła prestiżową szkołę dla amerykańskich dzieci. Przez pierwszych kilka rozdziałów dziewczyna próbuje odnaleźć się w nowym miejscu, poradzić sobie z językiem francuskim i zapoznać się z innymi uczniami. Nie obejdzie się bez łez, użalania nad sobą, krzyków i wulgarnych słów pod adresem swojego ojca. Wszystko zmienia wychowany w Londynie Amerykanin Etienne. Anna zacznie dostrzegać uroki Paryża, zaprzyjaźni się z chłopakiem i przeżyje swoją pierwszą miłość.
Na pierwszy rzut oka książka banalna, szybka do przeczytania i nie wyróżniająca się niczym szczególnym. Autorka miała jednak duże pole do popisu osadzając fabułę powieści w Paryżu. Niestety, każdy kto sięga po książkę spodziewając się barwnych opisów tego miasta, zawiedzie się. Na ponad 300 stron powieści czytelnik znajdzie jedynie dwa miejsca w Paryżu, które odwiedza młoda Anna. Równie dobrze całość książki mogła się dziać w każdym innym mieście.
Anna to kolejna do kolekcji główna bohaterka, która strasznie mnie denerwuje. Jest dziecinna, irytująca i gada wszystko co jej ślina na język przyniesie. Po wkupieniu się w paczkę znajomych Etienne'a zaczyna się zachowywać jakby była tam najważniejsza i od samego chłopaka oczekuje, że rzuci on dla niej swoją dziewczyną i zakończy wieloletni związek. Chwilami ma w nosie problemy rodzinne Etienne'a i jedyne o czym myśli to jego piękne włosy i niesamowite oczy. Bo taki jest Etienne i to raczej nikogo nie zadziwi - ten najprzystojniejszy, najmądrzejszy, najfajniejszy... I taka sama jest jego dziewczyne Ellie. To ona jest tą najpiękniejszą dziewczyną miasta, za którą obejrzy się każdy Paryżanin. Raczej mało zadziwiające. Oczywiście, żeby nie odbiegać od normy romansideł dla nastolatek główna bohaterka nie może wyróżniać się szczególną urodą i niknie w tłumie atrakcyjnych dziewczyn.
Wątek miłosny woła o pomstę do nieba. Przez ponad połowę książki autorka opisuje rozwijającą się przyjaźń między Anną i Etienne. Dziewczyna wraca do Atlanty na przerwę świąteczną gdzie dowiaduje się o zdradzie swojej najlepszej przyjaciółki z jej niedoszłym chłopakiem. Ze złamanym sercem wraca do Paryża gdzie dostaje olśnienia i zdaje sobie sprawę z tego, że kocha Etienne'a. Upija się więc i oczekuje od chłopaka zakończenia jego z związku z Ellie. Gdzie w tym wszystkim romantyzm? Głupiutka Anna za nic ma uczucia swojej paryskiej przyjaciółki Mer, która również czuje mięte do przystojnego Etienne'a i która zna go kilka lat dłużej niż sama Anna. Ta jednak uważa, że ma do chłopaka większe prawa.
"Anna i pocałunek w Paryżu" to książka tak nudna i przewidywalna, że aż boli. Jest kolejną książką po której w księgarniach przetoczy się tylko wzrokiem, przejrzy opis i odłoży na półkę. Zawiedzie się na niej każdy kto spodziewa się lekkiej aczkolwiek romantycznej historii rodem z Paryża.
Powieść pani Perkins należy traktować z przymrużeniem oka. Nazwana została jedną z najlepszych powieści o miłości wszech czasów i zajęła 5 miejsce między "50 twarzamy Greya", a... "Przeminęło z wiatrem". Boję się spytać kto tak wysoko ocenił ten chłam.
Nie polecam. Chyba, że ktoś chce się pośmiać, bądź popłakać z głupoty autorki i Anny.
Jedyne co w tej książce mi się spodobało to imię głównego bohatera. Etienne. Piękne imię.
2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz