poniedziałek, 27 maja 2013

Haa!

"Król Edyp" przeczytany. Mimo, że powinnam zajrzeć do tej lektury dobrych kilka lat temu to dopiero teraz zmobilizowałam się by pójść do biblioteki, wypożyczyć i w końcu przeczytać. Te 74 strony to była masakra. Totalnie nie cierpię dramatów, a moim najnowszym wyzwaniem jest "Makbet". Dlaczego te wszystkie lektury nie mogą być przyjemniejsze? I dlaczego jest ich aż tyle?! Ja na swojej liście lektur obowiązkowych mam niemal 40 pozycji w tym masę wierszy wybranych i durnych, nudnych powieści. A nauczyciele się dziwią, że uczniowie niechętnie sięgają po książki...

. . .
Na dniach opublikuję posta o moich planach co do następnych powieści. Mam kilka nowych pomysłów, może uda mi się nawet dodać jakiś fragment jednego z nich. Na chwilę obecną brak mi jednak weny i ochoty na pisanie, nie mam również motywacji by czytać coś normalnego, bo postanowiłam zakatować się tymi durnymi lekturami. Czego się nie robi dla przeklętej matury. -.-'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz