środa, 13 marca 2013

Ann ocenia... (20)

Pozycja nr. 20 to "Uprowadzenie" autorstwa Johna Grishama 

John Grisham jest autorem 25 światowych bestsellerów przełożonych na 39 języków. Zasłynął jako największy twórca thrillerów prawniczych.

Jego rodzice są prawnikami. Przyjaciele rodziców są prawnikami. Jego przyjaciele są prawnikami. Jego pies wabi się Sędzia, a on marzy, żeby zostać prawnikiem. Jego marzenie spełniło się szybciej niż to możliwe. 
April, przyjaciółka Theo, zostaje uprowadzona. Theo wie coś, co mogłoby pomóc policji, lecz nie może tego zdradzić. Postanawia sam odnaleźć April. Ale musi użyć całej swojej prawniczej wiedzy, żeby odkryć zaskakującą prawdę... i nie złamać prawa. 

. . .

"Uprowadzenie" to klasyczny thriller prawniczy Grishama wypełniony akcją, suspensem i napięciem... tak przynajmniej twierdzi tył okładki książki.
Gdzie ta akcja? Gdzie to cudowne napięcie, które powinno towarzyszyć thrillerom? 
Nie czytałam innych powieści Grishama i sama nie wiem czy powinnam żałować. Już sam fakt, że bohaterem książki jest trzynastolatek, który okazuje się być mądrzejszy i sprytniejszy od policji w całym mieście jest tak głupie, że aż śmieszne. 
Treść utworu pozostawia wiele do życzenia, powieść jest miałka, nudna i w całości można ją przewidzieć. Theo to ambitny dzieciak, który chce zostać prawnikiem. Wykorzystując nabyte, prawnicze umiejętności rzuca się w wir dziecięcych zagadek i zagmatwań by uratować przyjaciółkę. Akt odwagi czy wielka głupota? 
Kiedy dostaję w dłonie thriller, kryminał czy coś z gatunku sensacji oczekuję od powieści tego "czegoś" co mnie wciągnie i sprawi, że trudno będzie mi odłożyć książkę na bok. W "Uprowadzeniu" brakuje mi detali, autor szybko przeskakuje z wątku w wątek, od postaci do postaci. Zrezygnował z szerszych, bardziej obszerniejszych opisów i to był moim zdaniem błąd. Książka ma ledwie 240 stron, jest nudna i trudno przeczytać ją do końca. Pisana takim językiem jakby pisał ją sam trzynastoletni Theo. Czy taki był zamiar wybitnego pisarza? 
Nuda, ziew, ziew, nuda. Jeżeli inne powieści Pana Johna wyglądają tak jak "Uprowadzenie" to nazywanie go największym twórcą mija się z celem. A może sam autor minął się z powołaniem i obrał sobie za cel coś czego nie potrafi osiągnąć.
W książce trudno mi się dopatrzyć czegokolwiek godnego polecenia. Chyba, że interesuje Was "zwierzęcy sąd", gdzie oskarżonym jest papuga. (Co do licha miał na myśli autor? Jakiś fetysz?) Nie mam pojęcia co owa rozprawa miała wnieść do książki, ale ten fragment wywołał we mnie mieszane uczucia. Od ironicznego uśmieszku po szczerą pogardę.

2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz