Dumna z siebie? Chyba można to tak nazwać.
Kilka dni temu ostatecznie ukończyłam drugą książkę. Nie sądziłam, że w ogóle ukończę ją w tym roku, bo moja wena wzięła dłuższy urlop i po prostu zwiała. Wróciła dopiero niedawno, ale teraz znów gdzieś wędruje i nie może trafić.
Mimo wszystko skończyłam i już szukam wydawcy. A co mi tam. Nawet jeżeli "Servus amoris" jeszcze nie został wydany to nie mam na co czekać.
Mam nadzieję, że "Dotrę do ciebie" już niedługo trafi do moich rąk w formie papierowej. Jestem ku temu pozytywnie nastawiona i z optymizmem patrzę w przyszłość. Czy się uda? Zobaczymy.
Pisarka ;*
OdpowiedzUsuńWróżę Ci świetlaną przyszłość.