środa, 23 października 2013

Recenzja: "Magiczna tajemnica" Agnieszka Łaska

Na dzieło Agnieszki Łaski trafiłam podczas przeglądania nowości w pobliskiej bibliotece. O autorce nie znalazłam nic, ale z treści książki oraz wieku głównych bohaterek wnioskuję, że Agnieszka to osoba młoda i ma nie więcej niż 12-13 lat. Książka została wydana przez wydawnictwo Novae Res i... no cóż, sami przekonajcie się czy był to dobry pomysł.

Dwie młode dziewczyny - Amelia i Anastazja - są aniołami. Nikt w świecie ludzi nie wie o ich magicznej tajemnicy. Obie są najlepszymi przyjaciółkami, których nie sposób rozdzielić. Wspólnie przeżywają codzienne problemy i zawsze się wspierają. Jako anioły chcą, by ludzie byli bezpieczni i nie schodzi na złą ścieżkę. Pomagają im dokonać właściwego wyboru.
Tymczasem nadchodzi wielkie niebezpieczeństwo, które zagraża obu światom. Czy Iskra i Aurora zdołają uratować je przed ciemnymi mocami? Co będzie, jeśli im się nie uda? 

. . . 
Głównymi bohaterkami tej krótkiej, bo mającej ledwie 67 stron, książki są dwie dziewczyny w wieku 12 lat, Amelia i Anastazja. Po przejściu przez portal do świata niesamowitych istot, mogą przybierać postacie aniołów i przyjmują anielskie imiona - Iskra i Aurora
Oprócz aniołów w magicznym świecie znajdziemy również 'coś' co autorka nazywa aniołami ciemności i... leśne elfy. Agnieszka postanowiła wrzucić wszystko do jednego gara i iść dalej tą ścieżką. W pewnym momencie natrafimy również na smoki, które pod koniec powieści w najlepsze będą biesiadować z aniołami. 
"Magiczna tajemnica" (już sam tytuł odrzuca) to pierwsza książka w której anioły tańczą... gangnam style! Czytając ten fragment nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Nicki Minaj, PSY i Cheryl Cole... cholera. Nowoczesne coś te anioły, ale gustu muzycznego nie mają. Zjawiło się nawet One Direction!
Młode, aczkolwiek odważne bohaterki na co dzień żyją w świecie ludzi i zajmują się zwykłymi, ziemskimi sprawami. Biorą udział w konkursie tańca, przeżywają swe pierwsze zauroczenia i kłócą z rodzicami. Przez ostatnie osiem rozdziałów autorka wałkuje temat balu oraz sms'owy związek Amelii i Matta (tak... młoda Amelia po trzech wiadomościach wymienionych z owym Mattem nazywa go swoim chłopakiem).
Tak naprawdę cała fabuła książki zamyka się w 38 stronach. W ciągu pierwszych 13 z 21 rozdziałów dziewczyny dostają zadanie zbawienia świata, znajdują jakiś fajny kamień, skinieniem palca pozbywają się aniołów ciemności i ratują ludzkość od zagłady. Brzmi dramatycznie? Bo tak jest, choć nie koniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Książka sama w sobie jest dramatem, ale po tak młodej osobie nie powinnam spodziewać się lepszego dzieła. Autorka narzuciła swej powieści tak szybki bieg, że zwykły śmiertelnik za nią nie nadąży. Gwałtowne przeskoki, brak jakichkolwiek opisów czy beznamiętne dialogi to tylko wisienka na torcie. 
Ta niesamowita powieść nauczyła mnie jednak wielu rzeczy. Po pierwsze: nie muszę być starą babą, żeby uratować świat. Po drugie: nigdy nie wiadomo, kiedy zjawi się na naszej drodze niesamowity młodzieniec, który zawładnie naszym sercem. Po trzecie: smoki nie jedzą ludzi. 
Po czwarte: kto do cholery wydał coś takiego?! Czy poziom Novae Res naprawdę jest tak niski czy są tak chętni na kasę, że wydadzą każdy chłam? 

1/10

Ta książka niszczy umysł. Jebać system. Mam dość. 

6 komentarzy:

  1. Przepraszam, ale czytając tę recenzję po prostu płakałam ze śmiechu. Po prostu nie mogę wyrobić - z jednej strony ze śmiechu, a z drugiej płacząc nad tym, czy faktycznie Novae Res wyda każdy chłam. Przecież NR tanim wydawnictwem nie jest, a wydaje takie "coś"; myślałam, że TO wydawnictwo ma wyższy poziom sprawdzenia nadesłanych dzieł.
    A tak z ciekawości to o jakim wydawnictwie wspominałaś w poprzedniej notce? Z jednej strony jest to ciekawe rozwiązanie, że wydajemy to, co spodoba się recenzentom. Jednak z drugiej może być to dość dziwny sposób wydawania, bo przykładowo recenzentowi X, Y i Z nie spodoba się twórczość autora M. Przecież każdemu z nas spodoba się zupełnie inna książka, więc takie wydawnictwo może stracić nie wydając takiej książki. Przypomina mi się sytuacja z książkami Pani Rowling, które nie zostały wydane, bo się nie spodobały.
    Chyba że jest to jedynie obiektywna ocena, a wydawnictwo swoją drogą decyduje o ew. wydaniu takiej powieści :)
    Na końcu złoże Ci życzenia, mimo że dość mocno spóźnione.
    Droga Ann życzę ci dużo zdrowia, szczęścia i spełnienia najskrytszych marzeń. Niech wszystko, co sobie wymarzysz się spełniło. Abyś dobrze zdała maturę i dostała się na wymarzone studia. No i byś znalazła wenę, czas i pomysły w stworzeniu powieści, z której będziesz zadowolona :)
    Życzę spokojnej nocy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Novae Res dostało moją propozycję wydawniczą, ale zaproponowali mi jedynie opcję z dofinansowaniem książki, twierdząc, że opłacają książki jedynie tym autorom, którzy są znani albo już z nimi współpracowali. Również myślałam, że NR ma wyższy poziom, a tymczasem coraz bardziej zniża się do poziomu wydawnictwa Radwan.
      O wydawnictwie Azyl. Recenzowałam już jedną książkę tego wydawnictwa. Powiem Ci jedynie, że każdy z recenzentów musiał wypełnić ankietę jakie książki chce otrzymywać, z jakiego gatunku i co najbardziej go interesuje. Ja sama nie wiem co o tym sądzić, ale wydaje mi się to całkiem dobre. ;)
      Dziękuję! ;* Moja wena leci sobie w kulki, ale mam teraz więcej czasu na czytanie i może coś wróci. Na chwilę obecną spełnia się jedno marzenie, ale nie bardzo mogę się nim pochwalić. :(
      Pozdrawiam. ;)

      Usuń
    2. O NR słyszałam takie coś, że dofinansowanie jest wtedy, gdy nie ma popytu na taką tematykę książki. Natomiast oni finansują całość jeśli tematyka jest chwytliwa lub jest to książka, na którą zawsze będzie zainteresowanie. I przyznam, że o tym, że ktoś musi być sławny albo już wydawał w tym wydawnictwie to nie słyszałam o.o.
      Przejrzałam to wydawnictwo i ta sprawa z recenzowaniem książek jest fajna. Może się skuszę i do nich wyślę zgłoszenie :D
      Oddam wenę za zapał. Nie mam kompletnie motywatora (nie wiem, czy takie słowo istnieje) do pisania :(

      Usuń
    3. Mi wyraźnie napisali, że wydają na swój koszt tylko tych autorów, którzy albo u nich coś wydali albo są już dość znani.
      Na brak weny i zapału to i ja cierpię. ;(

      Usuń
  2. Na samym końcu parsknęłam ze śmiechu :)
    Bardzo udana recenzja :D

    Widzę, że znalazłam osóbkę o podobnym celu jak ja, czyli wydaniu swojej książki w wydawnictwie Novae Res i która również się nie zgodziła.
    Zawsze byłam zdania, że pisarz jest "sprzedawcą marzeń" i nie powinien płacić za to, by opowiedział swoją historię.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :D
    Chętnie nawiążę kontakt - zainteresowałaś mnie swoją osobą, krótko mówiąc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)

      Mi jest przykro, że te duże wydawnictwa nie chcą nawet spojrzeć na powieści młodych pisarzy, a te mniejsze z kolei za wydanie chcą grubą kasę. Novae Res strzeliło mi kwotę niemal 6 tysięcy za wydanie. ;/

      Chętnie Cię odwiedzę. Osoba, która również ma duszę artystyczną, pisze powieści i do tego słucha k-popu! ;)

      Usuń