sobota, 10 listopada 2012

Informacyjnie. (50 post)

Trochę o... No własnie, o czym?
Zapewne o książce i o problemach z wydawnictwem.

Kiedy podpisywałam umowę z Radwanem czułam się szczęśliwa. Ja wiem, że szczęście to tylko chwilowe odczucie, nie jest stałe i szybko przemija. Mnie jednak nic nie mogło zetrzeć uśmiechu z ust. Dochodziły do mnie informacje na temat problemów wydawnictwa z wypłatą wadium i honorarium, ale zignorowałam je. Cholera, miało się spełnić moje marzenie. Byłam niedoświadczona, ślepa na wszystko i zbyt bardzo wpatrzona w mój debiut by przejmować się problemami. Teraz wiem, że to był cholerny błąd.
Na pieprzone wadium dla wydawnictwa robiłam dwa miesiąca zapieprzając po fabryce z wiadrem i mopem. Zapożyczyłam się u taty na wysoką sumę, ale miałam mu oddać. Wpłaciłam pieniądze na konto, podpisałam umowę i czekałam aż wszystko ruszy. Proces wydawniczy rozpoczął się na początku sierpnia, redakcja książki trwała długo, ale do tego nie mogę się przyczepić... Czytałam kilka książek wydanych przez to wydawnictwo i jestem zadowolona, że trafiłam na takiego redaktora. Mój redaktor wymagał ode mnie, od siebie i od książki. Dopieszczał każdy szczegół, dodawał swoje uwagi, usuwał to co uważał za niepotrzebne. Na początku nie bardzo mi to pasowało, miałam wrażenie, że całkowicie próbuje zmienić moją wizję książki, ale z biegiem miesięcy wiem, że chciał dobrze i stworzył z "Servus amoris" jeszcze lepszą powieść. Przejrzystą, dobrze zredagowaną, idealną. Tego o innych książkach Radwana powiedzieć nie mogę.
Redagowanie trwało długo, ale ostatecznie zakończyło się we wrześniu i książka trafiła do korekty. Tak przynajmniej wtedy myślałam, ale kiedy po trzech tygodniach nie było żadnych wiadomości od wydawnictwa zaniepokoiłam się i napisałam do nich. Okazało się, że z 'przyczyn losowych' (tak określiła to właścicielka wydawnictwa) książka trafi do korekty dopiero teraz. Miało to miejsce 8 października. I ponownie rozpoczęło się czekanie. Czekałam kolejne trzy tygodnie i znów pisałam do wydawnictwa. Tym razem jednak odpowiedzi już nie otrzymałam. Z Radwanem próbowałam się skontaktować przez kilka następnych dni, jednak bez rezultatu. Wtedy zrozumiałam, że trafiłam na oszustów. Po rozmowie z Ulką stwierdziłam, że muszę walczyć o pieniądze, które zapłaciłam Radwanowi za wydanie książki. Ponieważ wydawnictwo NIE spełniło warunków umowy, ta stała się nieważna. Napisałam więc do wydawnictwa z prośbą o oddanie mi pieniędzy. Wiedziałam, że to nic nie da, ale nie chciałam od razu rzucać groźbami. Czekałam dwa dni na odpowiedź i traciłam cierpliwość. Zaczęłam szukać prawnika, poinformowałam Radwan o tym, że zamierzam wnieść sprawę do sądu i nie ustąpię. Nie tylko ja zostałam oszukana. W takiej sytuacji znajduje się również kilku innych autorów z tą różnicą, że ich książki zostały wydane. Wadium i honorarium jednak nie są wypłacane. Numer kontaktowy na stronie wydawnictwa jest nieprawidłowy, wydawnictwo nie odpowiada. Jednym słowem - OSZUŚCI.
Ja nie odpuszczę. Harowałam na te pieniądze dwa ciężkie miesiące, pożyczyłam od taty i chcę mu je oddać. Chcę odzyskać swoje dwa tysiące złotych i napluć właścicielce wydawnictwa prosto w twarz. Będę walczyć o to co moje... Nie pozwolę by kradzież moich pieniędzy uszła Radwanowi płazem.

A co dalej z "Servus amoris"? Jakoś straciłam ochotę na wydanie jej. Może to chwilowe, może nie.

. . .

Dzisiaj w stolicy była moja cudowna Becca Fitzpatrick, autorka serii książek "Szeptem". Odwiedziła Polskę w ramach promocji jej najnowszej powieści "Finale", która jest ostatnią z serii. Mnie niestety nie mogło tam być i cholernie żałuję. Teraz wiem, że mogłam zapakować tyłek w pociąg i przejechać te 300km choćby po to by uścisnąć jej dłoń i powiedzieć ile jej zawdzięczam i jakie ma dla mnie znaczenie. To jeden z moich autorytetów. Uwielbiam ją.

4 komentarze:

  1. Przykro mi, że tak wyszło Radwanem. Doszły mnie słuchy o problemach z wydawnictwem już wcześniej, jednak myślałam, że to przejściowe.
    Cóż, dobrze to rozegrałaś. Ja sama myślę nad zerwaniem umowy z Radwanem. Nie jestem zadowolona ze współpracy, warunki umowy także nie są wypełnione w 100%.
    Jestem z tobą,
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dobijaj mnie! Boże, a potem dziwią się, że w Polsce mało ciekawych debiutów... Skoro w naszym pięknym kraju traktują debiutantów jak śmieci, to co się dziwić? Mimo wszystko mocno trzymam kciuki za Waszą sprawę i za "Servus Amoris". Nie przestaję mieć nadziei, że kiedyś będę trzymała tę powieść w rękach z logiem jakiegoś porządniejszego wydawnictwa ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Na facebook działa grupa Pozwać Radwana do Sądu . Mają już jakieś sukcesy ...

    OdpowiedzUsuń